niedziela, 22 września 2013

Rozdział 6 "On nie jest wart płaczu żadnej dziewczyny"/Wspomnienia



~Violetta~
Bałam się awantury, jaką mógłby mi urządzić tata za podsłuchiwanie, ale był dziwnie spokojny.
- Violetta, czy ty nas podsłuchiwałaś? – zapytał ojciec, pomagając mi wstać
- Nie, Nie… Ja tylko właśnie szłam do ciebie, żeby pogadać o mojej przeprowadzce i jakby się potknęłam... – zaczęłam tłumaczyć, przy czym zrobiłam się czerwona jak burak
- Rozmawialiśmy właśnie z Angie o tobie i twoich planach – przez chwilę się bałam – No więc… Myślę, że powinienem Ci pozwolić na przeprowadzkę…
- Kocham Cię, tatku! -  podbiegłam do niego i przytuliłam najmocniej jak tylko mogłam
- Dobrze, dobrze. Idź już spać. – powiedział całując mnie w czoło
- A ona w ogóle znajdzie swoje łóżko w tych kartonach? – zapytała Angie, śmiejąc się
- Już się nie martw, na pewno znajdę – pożegnałam się z nimi i wyszłam z gabinetu
Byłam już przy schodach, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i powolutku je uchyliłam. Wtem do domu wtargnął, nie kto inny jak León i pocałował mnie w usta.
- A co ty tu robisz?
- Stęskniłem się – powiedział to tak słodko, że awww
- Kochany jesteś.
Wtuliłam się w ciepłą klatę mojego chłopaka i w tej samej chwili ktoś zaczął pukać do drzwi w kuchni. Oderwałam się od Leosia i poszłam zobaczyć, kto się dobija. Za drzwiami stał Tomas. „Czego on tutaj chce do cholery?!” – powiedziałam do siebie i chwyciłam za klamkę. Już chciałam wykrzyczeć temu draniowi, po co tu przyszedł i żeby mnie zostawił w spokoju, gdy złapał mnie i pocałował. Trzymał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Próbowałam się wyrywać, ale nie dałam rady. Po chwili, podbiegł León i tak mocno walnął Tomasa pięścią, że ten się przewrócił. Cieszyłam się, że León tak postąpił i szybko się do niego przytuliłam. Całą sytuację widziała też Francesca, która zapłakana weszła do kuchni i dołożyła Tomasowi takiego plaska, że w całym domu było słychać odgłos. Może to nie był odpowiedni moment, ale cieszyłam się, bo naprawdę na to zasługiwał.
- Pożałujecie tego! – wybąkał Tomas, trzymając się za nos, z którego sączyła się krew
- To ty pożałujesz jak jeszcze raz zbliżysz się do mojej dziewczyny! – León się wściekł – Rozumiesz gnoju?!
- Ledwo kilka godzin jesteśmy razem, a ty już przychodzisz całować moją przyjaciółkę! Nienawidzę Cię! Z nami koniec! – krzyczała zapłakana Fran i wybiegła z pomieszczenia
Pobiegłam za załamaną włoszką, a León wywalił nieproszonego gościa za drzwi. Próbowałam pocieszyć przyjaciółkę, ale ona to wszystko zbyt mocno przeżyła. Nawet nie wiedziałam, że byli parą, a ten gnojek przyłazi tutaj i mnie całuje! Muszę sobie wargi zdezynfekować!

~Francesca~
„Co ja mam dalej zrobić ze swoim życiem? Dlaczego to zawsze ja mam takiego pecha co do facetów?...” – Setki pytań chodziły mi po głowie, na które odpowiedzi nie mogłam znaleźć. Faceci to naprawdę świnie. Najpierw rozkochują  w sobie dziewczynę, tylko po to, żeby zbliżyć się do jej przyjaciółki, a potem traktują Cię jakby nigdy nic między Wami nie było. Nie wszystkie dziewczyny to dupodajki, które nie traktują facetów poważnie. Ja myślałam, że on mnie naprawdę kocha, że to on jest „tym jedynym”. Jednak każdy jest tylko człowiekiem i czasem się myli. Tylko szkoda, że to tak bardzo boli, a rana pozostawiona na sercu, bardzo długo się goi.
Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak Violetta. Zawsze mnie wspiera i pomaga w trudnych chwilach. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten drań mógł mnie tak wykorzystać.  Gdy Viola pobiegła za mną, nie miałam ochoty na rozmowę, chciałam się tylko wypłakać. Usiadłam na kanapie w salonie i schowałam twarz w dłoniach, nie mogąc powstrzymać łez, które wypływały z moich oczu strumieniami.
- Fran, uspokój się. On nie jest wart twoich łez.
- Jak mam się uspokoić, skoro ja go kochałam?! Miłość jest do bani! – mimo iż zaczęłam krzyczeć, prawie zaniosłam się od płaczu, smutek przejął nade mną kontrolę.
Wiem, że Violi było trudno cokolwiek powiedzieć, ponieważ ona jest szczęśliwa z Leónem, bardzo się kochają. Po prostu mają siebie nawzajem i nie wygląda na to, żeby ktoś mógł ich rozdzielić. Tylko ja mam takiego pecha w miłości. Zostanę starą panną z gromadą kotów. Może to nawet lepiej, bo przynajmniej w kotach będę miała wsparcie, no i są kochane.
Gdybym nie była taka przybita, przywaliłabym Tomasowi w mordę jeszcze mocniej niż León. Nie wiem czy dam radę pójść jutro do Studia. Może nawet będę musiała rzucić szkołę, żeby nie widywać tego dupka na co dzień. Tylko rzucać swoje marzenia, być może nawet karierę przez jakiegoś nic niewartego człowieka? To jest bezsensu. Specjalnie, a nawet na złość jemu, będę chodziła zadowolona i uśmiechnięta, żeby tylko widział, że nie jest wart płaczu żadnej dziewczyny.
– Zadzwoń do rodziców, że zostajesz u mnie, żeby się nie martwili. – zaproponowała Viola
- Za chwilę zadzwonię, tylko się ogarnę. – powiedziałam jeszcze szlochając
Przetarłam oczy i wydmuchałam nos.  Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do mamy. Usłyszałam trzy sygnały i po chwili mówiłam już mamie, że zostaje u Violi. Mama jak to każda mama rozpoznała po moim głosie, że coś jest nie tak. Pytała mnie dlaczego jestem smutna, ale wykręcałam się  jakimiś bredniami, że umarł chomik mojej koleżanki. Nie wiem dlaczego akurat chomik, nawet zapytała mnie , dlaczego przejmuję się gryzoniem koleżanki.  Trochę już się pogubiłam w wyjaśnieniach, więc zaczęłam tłumaczyć, że jestem zmęczona i chce iść spać. Odłożyłam komórkę i oczy znowu mi się zeszkliły.
Viola zauważyła, że jestem już zmęczona.
- Chodź zaprowadzę Cię do pokoju gościnnego – powiedziała trzymając moją dłoń
- No dobrze – jakoś tak, nie było to zbyt entuzjastyczne
W domu Violi znajdują się dwa pomieszczenia przeznaczone dla gości: większe i mniejsze. Ze względu na to, że nie lubię dużej przestrzeni, niewypełnionej po brzegi różnymi pierdołami, wybrałam mniejszy pokój. Wiem, że to bezsensu, ale jak mam doła, to jestem wybredna.
Poszłyśmy do sypialni, a Vilu przyniosła mi T-shirt i spodenki, w które mogłam przebrać się do spania. Gdy Viola wyszła, przebrałam się w ubrania, które otrzymałam i wskoczyłam na łóżko. Położyłam głowę na poduszkę, przykryłam się kołdrą i momentalnie zasnęłam.

~León~
Viola zaprowadziła Fran do pokoju, więc w tym czasie, zdążyłem się uspokoić. Mam już dość tego Tomasa. Zatruwa nam życie, bo do niczego innego się chyba nie nadaje.
- Może ja już pójdę, bo będę Wam przeszkadzać – powiedziałem do Vilu, która właśnie schodziła na dół
- Chciałabym, żebyś został, ale muszę siedzieć z Fran. Nie powinna być teraz sama. – mówiła i chwyciła mnie za ręce
- Dobrze, ja już pójdę. Jutro się zobaczymy. – przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czoło
Wyszedłem z domu Violi i ruszyłem w stronę parku. Było już dość ciemno. Park był oświetlony, więc postanowiłem usiąść na ławce. To była wyjątkowa ławka. Zacząłem myśleć o tym, jak pierwszy raz
pocałowałem Violettę. Chwila, której nie zapomnę mogłaby trwać wiecznie. Siedziałem w parku około godzinę, oderwany od rzeczywistości. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni moich spodni. Spojrzałem na wyświetlacz. Dostałem wiadomość od nieznanego mi numeru, treść sms’a mnie przeraziła:
„Chociaż miałbym Cię zabić, Violetta i tak będzie moja!”
Taką wiadomość mogła mi wysłać tylko jedna osoba… Tomas!
„Jeśli chce walczyć to niech tu przyjdzie, a nie bawi się w głupie groźby. Nie powiem o tym Violi, bo by się martwiła, ale zapewne nie chciałaby, żebym załatwiał to na własną rękę. Lepiej pójdę na policję.” Powiedziałem do siebie i pewnym krokiem pognałem w stronę komisariatu, który znajdował się nieopodal. Złożyłem na niego doniesienie, a jako dowód pokazałem posterunkowemu sms’a, którego otrzymałem i opowiedziałem o jego zachowaniu. Siedziałem tam długo, bo musieli mnie przesłuchać i wszystko przeanalizować.
Gdy w końcu zapisali moje zeznania, pozwolili mi pójść do domu. Jestem ciekaw, czy zrobią coś w tej sprawie.

~Violetta~
Dzisiejszy wieczór dał mi wiele do myślenia. Jak ja kiedyś mogłam zakochać się w Tomasie, chyba nienormalna byłam. Jeszcze przed tym jak położyłam się spać, zdezynfekowałam sobie usta. Było mi wyjątkowo zimno, więc położyłam się do łóżka i okryłam kołdrą. Nic mi to nie dało. Podeszłam do szafy szukając jakiejś bluzy, albo kurtki. Pomiędzy sukienkami, ujrzałam flanelową koszulę w kratę. Nie należała do mnie, ale jestem do niej bardzo przywiązana.

 Był ciepły dzień. Chodziłam z Leónem po parku. Nasze ręce były mocno zaciśnięte. Popatrzyłam w jego piękne, piwne oczy. Nasze twarze powoli zbliżały się do siebie, gdy nagle zerwał się porywisty wiatr i po chwili zaczął padać deszcz. Mimo, że grzmiało coraz mocniej, staliśmy pod drzewem. Było mi zimno i bardzo się bałam, więc przytulałam się do Leóna coraz mocniej. Zrozumiał, że tak wrażliwa osóbka jak ja, nie zdoła przetrwać w tak niskiej temperaturze. Zdjął z siebie grubą koszulę w kratę z kapturem, zostawiając na sobie jedynie cienki T-shirt i okrył mnie nią. Złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z parku. Chcieliśmy znaleźć jakieś schronienie, lecz deszcz uniemożliwiał nam dostrzeżenie jakiegokolwiek budynku. Byliśmy cali mokrzy, a mi było jeszcze bardziej zimno. León pocałował mnie, w moim ciele robiło się gorąco. Można by powiedzieć, że to był romantyczny pocałunek, ale takie rzeczy tylko w filmach, ponieważ oboje byliśmy zmarznięci na kość. Po 30 minutach, spędzonych stojąc w zimnym deszczu, moje usta zaczęły sinieć. Ulewy w Buenos Aires są rzadkością, a tym bardziej takie zimne. Usłyszeliśmy dźwięk klaksonu, dobiegającego z samochodu, który zatrzymał się obok nas. Wsiedliśmy do auta, jak się okazało mojego ojca. Tata zawiózł nas do domu. Olga widząc mnie i Leóna w takim stanie, szybko przyniosła ręczniki i kazała iść się przebrać… Kilka dni później León był obłożnie chory i nie mógł ruszyć się z łóżka. 

Minęło już kilka miesięcy, a ja nadal nie oddałam mu tej koszuli. Wywołuje ona uśmiech na mojej twarzy, a zarazem smutek, gdyż to w pewnym sensie moja wina, że León się rozchorował.
Założyłam koszulę i wskoczyłam do łóżka. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Mnóstwo fotek z Leónem, Franceską, Camilą i Maxim. Każde z nich nawiązywało do innego wspomnienia, każde z nich miało swoją własną historię. Kiedy włączyłam nasze wspólne filmiku, łezka spłynęła mi po policzku. Czasami chciałabym powrócić do chwil, które przeminęły, aby przeżyć je jeszcze raz.
„Dosyć tego wspominania, bo się zaraz poryczę” powiedziałam do siebie, zamykając laptopa. Oczy już mi się kleiły, niestety zmęczenie dało o sobie znać. Po takim dniu, każdy byłby zmęczony. Chwilę później zasnęłam.

Ranek, następnego dnia…
Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wstałam prędko i spojrzałam na zegarek. Była 7:35! Miałam 25 minut na uszykowanie się i dojście do Studia. Najszybciej jak tylko mogłam, wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę i ćwiekowany pasek. Ubierałam się i czesałam jednocześnie. Zabrałam jeszcze torebkę i wybiegłam z pokoju, kierując się do pokoju gościnnego, w którym była Francesca. Chwyciłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia. Fran siedziała na łóżku, trzymając twarz w dłoniach. Podeszłam do niej i pogładziłam po głowie.
- Chodź, bo spóźnimy się do Studia
- Dobrze, chodźmy – powiedziała włoszka, zabierając torebkę z podłogi
Miałyśmy jeszcze 10 minut na dotarcie do szkoły. Przebiegałyśmy przez ulice, nie patrząc na nadjeżdżające samochody. Gdy w naszą stronę, zbliżało się z ogromną prędkością auto, z drugiej strony także zbliżał się pojazd, nie miałyśmy szansy na ucieczkę…

                                                                      
Trochę straszne zakończenie. Rozdział napisany w porywie emocji, więc może się wydawać nudny. Nie wiem dlaczego, ale coś za dużo rozmyśleń mi wyszło, mam nadzieję, że nikt nie zaśnie czytając to. Justyna, znowu muszę Ci podziękować, ponieważ pomagając mi, inspirujesz. Gracias Mi Amor ♥ Sałatka xD
Do następnego ;)  ~Aga

3 komentarze: