niedziela, 22 września 2013

Rozdział 6 "On nie jest wart płaczu żadnej dziewczyny"/Wspomnienia



~Violetta~
Bałam się awantury, jaką mógłby mi urządzić tata za podsłuchiwanie, ale był dziwnie spokojny.
- Violetta, czy ty nas podsłuchiwałaś? – zapytał ojciec, pomagając mi wstać
- Nie, Nie… Ja tylko właśnie szłam do ciebie, żeby pogadać o mojej przeprowadzce i jakby się potknęłam... – zaczęłam tłumaczyć, przy czym zrobiłam się czerwona jak burak
- Rozmawialiśmy właśnie z Angie o tobie i twoich planach – przez chwilę się bałam – No więc… Myślę, że powinienem Ci pozwolić na przeprowadzkę…
- Kocham Cię, tatku! -  podbiegłam do niego i przytuliłam najmocniej jak tylko mogłam
- Dobrze, dobrze. Idź już spać. – powiedział całując mnie w czoło
- A ona w ogóle znajdzie swoje łóżko w tych kartonach? – zapytała Angie, śmiejąc się
- Już się nie martw, na pewno znajdę – pożegnałam się z nimi i wyszłam z gabinetu
Byłam już przy schodach, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i powolutku je uchyliłam. Wtem do domu wtargnął, nie kto inny jak León i pocałował mnie w usta.
- A co ty tu robisz?
- Stęskniłem się – powiedział to tak słodko, że awww
- Kochany jesteś.
Wtuliłam się w ciepłą klatę mojego chłopaka i w tej samej chwili ktoś zaczął pukać do drzwi w kuchni. Oderwałam się od Leosia i poszłam zobaczyć, kto się dobija. Za drzwiami stał Tomas. „Czego on tutaj chce do cholery?!” – powiedziałam do siebie i chwyciłam za klamkę. Już chciałam wykrzyczeć temu draniowi, po co tu przyszedł i żeby mnie zostawił w spokoju, gdy złapał mnie i pocałował. Trzymał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Próbowałam się wyrywać, ale nie dałam rady. Po chwili, podbiegł León i tak mocno walnął Tomasa pięścią, że ten się przewrócił. Cieszyłam się, że León tak postąpił i szybko się do niego przytuliłam. Całą sytuację widziała też Francesca, która zapłakana weszła do kuchni i dołożyła Tomasowi takiego plaska, że w całym domu było słychać odgłos. Może to nie był odpowiedni moment, ale cieszyłam się, bo naprawdę na to zasługiwał.
- Pożałujecie tego! – wybąkał Tomas, trzymając się za nos, z którego sączyła się krew
- To ty pożałujesz jak jeszcze raz zbliżysz się do mojej dziewczyny! – León się wściekł – Rozumiesz gnoju?!
- Ledwo kilka godzin jesteśmy razem, a ty już przychodzisz całować moją przyjaciółkę! Nienawidzę Cię! Z nami koniec! – krzyczała zapłakana Fran i wybiegła z pomieszczenia
Pobiegłam za załamaną włoszką, a León wywalił nieproszonego gościa za drzwi. Próbowałam pocieszyć przyjaciółkę, ale ona to wszystko zbyt mocno przeżyła. Nawet nie wiedziałam, że byli parą, a ten gnojek przyłazi tutaj i mnie całuje! Muszę sobie wargi zdezynfekować!

~Francesca~
„Co ja mam dalej zrobić ze swoim życiem? Dlaczego to zawsze ja mam takiego pecha co do facetów?...” – Setki pytań chodziły mi po głowie, na które odpowiedzi nie mogłam znaleźć. Faceci to naprawdę świnie. Najpierw rozkochują  w sobie dziewczynę, tylko po to, żeby zbliżyć się do jej przyjaciółki, a potem traktują Cię jakby nigdy nic między Wami nie było. Nie wszystkie dziewczyny to dupodajki, które nie traktują facetów poważnie. Ja myślałam, że on mnie naprawdę kocha, że to on jest „tym jedynym”. Jednak każdy jest tylko człowiekiem i czasem się myli. Tylko szkoda, że to tak bardzo boli, a rana pozostawiona na sercu, bardzo długo się goi.
Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak Violetta. Zawsze mnie wspiera i pomaga w trudnych chwilach. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten drań mógł mnie tak wykorzystać.  Gdy Viola pobiegła za mną, nie miałam ochoty na rozmowę, chciałam się tylko wypłakać. Usiadłam na kanapie w salonie i schowałam twarz w dłoniach, nie mogąc powstrzymać łez, które wypływały z moich oczu strumieniami.
- Fran, uspokój się. On nie jest wart twoich łez.
- Jak mam się uspokoić, skoro ja go kochałam?! Miłość jest do bani! – mimo iż zaczęłam krzyczeć, prawie zaniosłam się od płaczu, smutek przejął nade mną kontrolę.
Wiem, że Violi było trudno cokolwiek powiedzieć, ponieważ ona jest szczęśliwa z Leónem, bardzo się kochają. Po prostu mają siebie nawzajem i nie wygląda na to, żeby ktoś mógł ich rozdzielić. Tylko ja mam takiego pecha w miłości. Zostanę starą panną z gromadą kotów. Może to nawet lepiej, bo przynajmniej w kotach będę miała wsparcie, no i są kochane.
Gdybym nie była taka przybita, przywaliłabym Tomasowi w mordę jeszcze mocniej niż León. Nie wiem czy dam radę pójść jutro do Studia. Może nawet będę musiała rzucić szkołę, żeby nie widywać tego dupka na co dzień. Tylko rzucać swoje marzenia, być może nawet karierę przez jakiegoś nic niewartego człowieka? To jest bezsensu. Specjalnie, a nawet na złość jemu, będę chodziła zadowolona i uśmiechnięta, żeby tylko widział, że nie jest wart płaczu żadnej dziewczyny.
– Zadzwoń do rodziców, że zostajesz u mnie, żeby się nie martwili. – zaproponowała Viola
- Za chwilę zadzwonię, tylko się ogarnę. – powiedziałam jeszcze szlochając
Przetarłam oczy i wydmuchałam nos.  Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do mamy. Usłyszałam trzy sygnały i po chwili mówiłam już mamie, że zostaje u Violi. Mama jak to każda mama rozpoznała po moim głosie, że coś jest nie tak. Pytała mnie dlaczego jestem smutna, ale wykręcałam się  jakimiś bredniami, że umarł chomik mojej koleżanki. Nie wiem dlaczego akurat chomik, nawet zapytała mnie , dlaczego przejmuję się gryzoniem koleżanki.  Trochę już się pogubiłam w wyjaśnieniach, więc zaczęłam tłumaczyć, że jestem zmęczona i chce iść spać. Odłożyłam komórkę i oczy znowu mi się zeszkliły.
Viola zauważyła, że jestem już zmęczona.
- Chodź zaprowadzę Cię do pokoju gościnnego – powiedziała trzymając moją dłoń
- No dobrze – jakoś tak, nie było to zbyt entuzjastyczne
W domu Violi znajdują się dwa pomieszczenia przeznaczone dla gości: większe i mniejsze. Ze względu na to, że nie lubię dużej przestrzeni, niewypełnionej po brzegi różnymi pierdołami, wybrałam mniejszy pokój. Wiem, że to bezsensu, ale jak mam doła, to jestem wybredna.
Poszłyśmy do sypialni, a Vilu przyniosła mi T-shirt i spodenki, w które mogłam przebrać się do spania. Gdy Viola wyszła, przebrałam się w ubrania, które otrzymałam i wskoczyłam na łóżko. Położyłam głowę na poduszkę, przykryłam się kołdrą i momentalnie zasnęłam.

~León~
Viola zaprowadziła Fran do pokoju, więc w tym czasie, zdążyłem się uspokoić. Mam już dość tego Tomasa. Zatruwa nam życie, bo do niczego innego się chyba nie nadaje.
- Może ja już pójdę, bo będę Wam przeszkadzać – powiedziałem do Vilu, która właśnie schodziła na dół
- Chciałabym, żebyś został, ale muszę siedzieć z Fran. Nie powinna być teraz sama. – mówiła i chwyciła mnie za ręce
- Dobrze, ja już pójdę. Jutro się zobaczymy. – przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czoło
Wyszedłem z domu Violi i ruszyłem w stronę parku. Było już dość ciemno. Park był oświetlony, więc postanowiłem usiąść na ławce. To była wyjątkowa ławka. Zacząłem myśleć o tym, jak pierwszy raz
pocałowałem Violettę. Chwila, której nie zapomnę mogłaby trwać wiecznie. Siedziałem w parku około godzinę, oderwany od rzeczywistości. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni moich spodni. Spojrzałem na wyświetlacz. Dostałem wiadomość od nieznanego mi numeru, treść sms’a mnie przeraziła:
„Chociaż miałbym Cię zabić, Violetta i tak będzie moja!”
Taką wiadomość mogła mi wysłać tylko jedna osoba… Tomas!
„Jeśli chce walczyć to niech tu przyjdzie, a nie bawi się w głupie groźby. Nie powiem o tym Violi, bo by się martwiła, ale zapewne nie chciałaby, żebym załatwiał to na własną rękę. Lepiej pójdę na policję.” Powiedziałem do siebie i pewnym krokiem pognałem w stronę komisariatu, który znajdował się nieopodal. Złożyłem na niego doniesienie, a jako dowód pokazałem posterunkowemu sms’a, którego otrzymałem i opowiedziałem o jego zachowaniu. Siedziałem tam długo, bo musieli mnie przesłuchać i wszystko przeanalizować.
Gdy w końcu zapisali moje zeznania, pozwolili mi pójść do domu. Jestem ciekaw, czy zrobią coś w tej sprawie.

~Violetta~
Dzisiejszy wieczór dał mi wiele do myślenia. Jak ja kiedyś mogłam zakochać się w Tomasie, chyba nienormalna byłam. Jeszcze przed tym jak położyłam się spać, zdezynfekowałam sobie usta. Było mi wyjątkowo zimno, więc położyłam się do łóżka i okryłam kołdrą. Nic mi to nie dało. Podeszłam do szafy szukając jakiejś bluzy, albo kurtki. Pomiędzy sukienkami, ujrzałam flanelową koszulę w kratę. Nie należała do mnie, ale jestem do niej bardzo przywiązana.

 Był ciepły dzień. Chodziłam z Leónem po parku. Nasze ręce były mocno zaciśnięte. Popatrzyłam w jego piękne, piwne oczy. Nasze twarze powoli zbliżały się do siebie, gdy nagle zerwał się porywisty wiatr i po chwili zaczął padać deszcz. Mimo, że grzmiało coraz mocniej, staliśmy pod drzewem. Było mi zimno i bardzo się bałam, więc przytulałam się do Leóna coraz mocniej. Zrozumiał, że tak wrażliwa osóbka jak ja, nie zdoła przetrwać w tak niskiej temperaturze. Zdjął z siebie grubą koszulę w kratę z kapturem, zostawiając na sobie jedynie cienki T-shirt i okrył mnie nią. Złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z parku. Chcieliśmy znaleźć jakieś schronienie, lecz deszcz uniemożliwiał nam dostrzeżenie jakiegokolwiek budynku. Byliśmy cali mokrzy, a mi było jeszcze bardziej zimno. León pocałował mnie, w moim ciele robiło się gorąco. Można by powiedzieć, że to był romantyczny pocałunek, ale takie rzeczy tylko w filmach, ponieważ oboje byliśmy zmarznięci na kość. Po 30 minutach, spędzonych stojąc w zimnym deszczu, moje usta zaczęły sinieć. Ulewy w Buenos Aires są rzadkością, a tym bardziej takie zimne. Usłyszeliśmy dźwięk klaksonu, dobiegającego z samochodu, który zatrzymał się obok nas. Wsiedliśmy do auta, jak się okazało mojego ojca. Tata zawiózł nas do domu. Olga widząc mnie i Leóna w takim stanie, szybko przyniosła ręczniki i kazała iść się przebrać… Kilka dni później León był obłożnie chory i nie mógł ruszyć się z łóżka. 

Minęło już kilka miesięcy, a ja nadal nie oddałam mu tej koszuli. Wywołuje ona uśmiech na mojej twarzy, a zarazem smutek, gdyż to w pewnym sensie moja wina, że León się rozchorował.
Założyłam koszulę i wskoczyłam do łóżka. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Mnóstwo fotek z Leónem, Franceską, Camilą i Maxim. Każde z nich nawiązywało do innego wspomnienia, każde z nich miało swoją własną historię. Kiedy włączyłam nasze wspólne filmiku, łezka spłynęła mi po policzku. Czasami chciałabym powrócić do chwil, które przeminęły, aby przeżyć je jeszcze raz.
„Dosyć tego wspominania, bo się zaraz poryczę” powiedziałam do siebie, zamykając laptopa. Oczy już mi się kleiły, niestety zmęczenie dało o sobie znać. Po takim dniu, każdy byłby zmęczony. Chwilę później zasnęłam.

Ranek, następnego dnia…
Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wstałam prędko i spojrzałam na zegarek. Była 7:35! Miałam 25 minut na uszykowanie się i dojście do Studia. Najszybciej jak tylko mogłam, wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę i ćwiekowany pasek. Ubierałam się i czesałam jednocześnie. Zabrałam jeszcze torebkę i wybiegłam z pokoju, kierując się do pokoju gościnnego, w którym była Francesca. Chwyciłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia. Fran siedziała na łóżku, trzymając twarz w dłoniach. Podeszłam do niej i pogładziłam po głowie.
- Chodź, bo spóźnimy się do Studia
- Dobrze, chodźmy – powiedziała włoszka, zabierając torebkę z podłogi
Miałyśmy jeszcze 10 minut na dotarcie do szkoły. Przebiegałyśmy przez ulice, nie patrząc na nadjeżdżające samochody. Gdy w naszą stronę, zbliżało się z ogromną prędkością auto, z drugiej strony także zbliżał się pojazd, nie miałyśmy szansy na ucieczkę…

                                                                      
Trochę straszne zakończenie. Rozdział napisany w porywie emocji, więc może się wydawać nudny. Nie wiem dlaczego, ale coś za dużo rozmyśleń mi wyszło, mam nadzieję, że nikt nie zaśnie czytając to. Justyna, znowu muszę Ci podziękować, ponieważ pomagając mi, inspirujesz. Gracias Mi Amor ♥ Sałatka xD
Do następnego ;)  ~Aga

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 5 Ups...To nie ten numer!



Następnego dnia …
~Francesca~

Takie piękne niedzielne popołudnie, że aż szkoda siedzieć w domu. Zadzwonię do Cami. Może będzie miała ochotę na jakiś wypad na miasto.
- Hej, Cami!
- No hej, co tam?
- Chciałam Cię zapytać, czy nie miałabyś ochoty wybrać się na miasto ze mną?
- No pewnie, chętnie ruszę się z domu. O której po ciebie przyjść?
- Tak za godzinkę?
- To będę za godzinę. Pa.
- Pa.

Godzinę później … 
Właśnie kończyłam makijaż, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam je otworzyć z nadzieją, że zastanę przed nimi Cami. Osłupiałam kiedy zobaczyłam, kto przed nimi stoi …
-Tomas?! Co ty tu robisz? – zapytałam ze zdziwieniem
- Najpierw to powiem ci Cześć! Przyszedłem, bo chciałem Cię zapytać, czy nie masz ochoty wybrać się ze mną na spacer? – zaproponował z nadzieją, że się zgodzę
- Niestety nie pójdę z tobą. Umówiłam się już z Cami, na zakupy. – powiedziałam złośliwym głosem
- No trudno. Przepraszam, że Ci przeszkodziłem. – rzekł smutno i po chwili odwrócił się na pięcie i poszedł.
Trzasnęłam drzwiami. Jak on śmie jeszcze tu przychodzić?! Najpierw pocałował mnie, a później poszedł do swojej Ludmiły i do tego przytulał Violę. Teraz nie ma, ani mnie, ani Violi, ani Ludmiły. Trzeba pomyśleć, a później robić. Co za cham! Ale i tak go kocham … Nie, ja muszę o nim zapomnieć!
Moją bitwę z myślami przerwało pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je.
- W końcu jesteś Cami! – byłam lekko zdenerwowana
-Hej Fran, co jest? – spytała
- Ten cham tutaj był! – wrzasnęłam
- Tomas? – zapytała z niedowierzaniem Cami
- Tak, ale chodźmy już, nie chcę o tym gadać. – powiedziałam i wzięłam z wieszaka torebkę
- Okey, chodźmy. – w końcu wyszłyśmy

~Tomas~

Zostałem całkiem sam. Myślałem, że naprawdę kocham Violettę, ale teraz zrozumiałem, że to Francesca jest miłością mojego życia. Przez to, że byłem głupi ona mnie teraz nie chcę znać. Nienawidzę siebie. Nie mam już po co żyć, straciłem Fran, straciłem sens życia. Ale mogę przecież znaleźć inną, o Violetcie  i tak nie zapomnę.

~León~

Cieszę się, że Viola zgodziła się zamieszkać ze mną. Wprowadzamy się dopiero jutro, a ona już się zadomowiła. Viola coś ostatnio lubi spać w niewygodnych miejscach. Najpierw szafa, a teraz podłoga w „naszym” salonie, nie wspominając już nawet o spaniu w kinie, ale jakbym miał taką poduszkę, jak ona to też wygodnie spałoby mi się na podłodze.
- Viola, wstawaj! – wydarłem się jej prosto w ucho, patrząc na jej uśmiechnięte usta
- Czemu?  Masz taką wygodną klatę, że aż żal wstawać. – powiedziała z zamkniętymi oczami, wtulając się we mnie
- Tobie jest wygodnie, a ja leżę na twardej podłodze. – odparłem, próbując wstać - Wiesz, że musisz jeszcze spakować swoje rzeczy i powiedzieć tacie, że się wyprowadzasz, hm? – przypomniałem, a ona od razu podniosła się i zaczęła poprawiać włosy
- To idźmy już, bo nie zdążę się spakować. – rzekła i pocałowała mnie w policzek – No rusz się! – wrzasnęła ciągnąc moją rękę

Pół godzinę później …
Szliśmy w stronę domu Violi. Kiedy dotarliśmy na miejsce, spostrzegłem ojca Violetty, który się w nas wpatrywał. Na pożegnanie pocałowałem Violę w usta, a wtem pan German zawołał: - Violetta!
- Już idę. – odpowiedziała obdarowując mnie delikatnym buziakiem w policzek
Gdy tylko Viola weszła do domu, ja ruszyłem przed siebie.

~Violetta~

- Gdzie byłaś w nocy? – zapytał wyraźnie zdenerwowany tata – Martwiłem się o ciebie, bo nic nie powiedziałaś, że wychodzisz!
- Byłam u Leona. – powiedziałam złośliwie – A co nie wolno mi już wychodzić do chłopaka?
- Nie, jeśli mnie o tym nie powiadomisz! – wykrzyczał mi prosto w twarz. On myśli, że wie wszystko, a tak naprawdę nie wie nic! Cieszę się, że w końcu będę mieszkała z Leonem, a nie w tym domu wariatów!
- Dobra, nie ważne! – wybąkałam i poszłam do pokoju się pakować
- Violetto, poczekaj! Violetto! – krzyczał, ale ja udawałam, że nie słyszę
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Wyjęłam z szafy wszystkie ubrania i zaczęłam pakować do walizki. Po kilku godzinach pakowania, byłam wykończona. Chwileczkę… A gdzie jest pamiętnik?! Zaczęłam szukać go we wszystkich pudłach i walizkach. Wszystko przewróciłam do góry nogami. Nigdzie jednak go nie było. Po chwili położyłam się na łóżku i poczułam, że coś leży pod poduszką. Szybko się podniosłam, włożyłam rękę po poduszkę i wyjęłam spod niej pamiętnik. On to zawsze musi mi się gdzieś zapodziać! Położyłam go na łóżku, otworzyłam na pustej stronie i zaczęłam pisać. 

„Jutro jest ważny dzień. Czeka mnie kolejna przeprowadzka, ale tym razem,
nie jest to ucieczka od prawdy, jak to zwykle było.
Teraz jest to mój pierwszy krok w stronę dorosłości.
Postanowiliśmy z Leonem, że zamieszkamy razem. Nie wiem, czy robię dobrze,
ale nie chcę już mieszkać z ojcem. Zgodziłam się  bez zastanowienia.
Mam nadzieję, że nie będę żałowała później tej decyzji …
Dla miłości człowiek jest w stanie zrobić wszystko!”

Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na bok. Nagle usłyszałam delikatne pukanie. Podeszłam do drzwi,
przekręciłam kluczyk i je otworzyłam. Wtem do pomieszczenia weszła Angie, zauważając przy tym spakowane kartony i walizki. Od razu spostrzegła wyraźny niepokój na mojej twarzy.
- Co się stało Violu? – zapytała spokojnie – Jeśli coś Cię gnębi, to powiedz. Wiesz, że zawsze wysłucham Cię i chętnie ci doradzę.
-Tym razem, nie możesz mi pomóc – mówiłam ze smutkiem i jednocześnie radością w głosie – León zaprowadził mnie wczoraj w cudowne miejsce, które nazwał „naszym domem” i zaproponował, żebym z nim zamieszkała – słowa ‘naszym domem’ mocno zaakcentowałam, a wzrok Angie wydał się podejrzliwy
- Czyli mam rozumieć, że się wyprowadzasz? – rzekła smutno
- Ale ja jeszcze nie wiem, czy robię dobrze. Jutro mamy się wprowadzić, a ja boję się powiedzieć o tym tacie. Ale dzisiaj byłam na niego zła i nie wiem jak mu to wyjaśnić – tłumaczyłam ze łzami w oczach
- Zrób to co podpowiada Ci serce. Ono nigdy się nie myli! – doradziła mi Angie, ona zawsze potrafi znaleźć rozwiązanie każdego problemu – Teraz chodź na kolację, bo Olga będzie zła, a ja później porozmawiam z twoim tatą. – dodała z uśmiechem na twarzy
- Dziękuję Ci za wsparcie. Zastępujesz mi mamę, której bardzo mi brakuje – przytuliłam się do ciotki
- Dobrze starczy już tych czułości. Chodźmy! – powiedziała zganiając mnie z łóżka

~Francesca~
Nawet wypad na miasto z Cami nie poprawił mi humoru. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Ja go naprawdę kocham, a dzisiaj tak po prostu dałam mu odejść. Jeśli jemu zależy na mnie to niech pokaże jak bardzo, może wtedy mu wybaczę. Zadzwonię do Violi, jej zawsze mogę się wygadać.
- Hej. Muszę Ci coś powiedzieć. – zaczęłam mówić, chociaż nikt się nie odzywał – Musisz mi pomóc, nie wiem co robić. Kocham Tomasa, ale boję się, że on mnie nie. Doradź mi coś. – nadal nikt się nie odzywał, spojrzałam na wyświetlacz i dopiero zorientowałam się, że zamiast do Violi, zadzwoniłam do Tomasa. O boże! Co ja narobiłam?!
Szybko rozłączyłam się i zaczęłam walić głową w ścianę. Co teraz zrobić?! Przecież jak go jutro spotkam w Studio to się spalę ze wstydu. Właśnie szłam do kuchni, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a osoba, która stała za drzwiami chwyciła mnie w talii i przyciągnęła do siebie. Tą osobą był Tomas! Szepnął mi do ucha „Ja też Cię kocham!” i pocałował mnie. Poczułam przyjemne ciepło w sercu. Wiedziałam, że on to jest ‘ten jedyny’.
- Może pójdziemy na spacer? – zabrzmiało romantycznie
- Chętnie! – odpowiedziałam, chwytając  jego rękę
-Luca! Wychodzę! – krzyknęłam do brata
- Dobra, tylko nie wracaj zbyt późno! – powiedział i po chwili wyszłam wraz z Tomasem z domu.
Poszliśmy do parku, niedaleko mojego domu. Po krótkiej ciszy usiedliśmy na ławce i zapytałam niepewnie Tomasa:
- Czyli, że od teraz jesteśmy parą…?
Na to pytanie otrzymałam odpowiedź w postaci pocałunku. Przy nim czuję się jak w niebie, nie chcę go stracić. Siedzieliśmy tak patrząc sobie w oczy, jeszcze kilkanaście minut. Tą fascynującą chwilę przerwał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Vilu. Odebrałam i powiedziałam:
- Tak?
- Fran, wpadniesz do mnie?
-No, nie wiem… Dobrze, będę za 20 minut
- Dzięki – odpowiedziała i rozłączyła się

- Muszę iść, Viola mnie prosiła, żebym do niej przyszła – rzekłam obdarowując Tomasa całuskiem w policzek
- No dobrze. – powiedział smutno,  a gdy wstałam dodał – Już tęsknie.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu Violi. Mówiła ze smutkiem, aż się boję co się stało.
Kilkanaście minut później byłam już przed domem Vilu. Podeszłam do drzwi, zapukałam. Po kilku sekundach otworzyła mi je Viola. Była ciut zdenerwowana. Szybko poszłyśmy do jej pokoju, bo chciałam się dowiedzieć o co chodzi.

~Violetta~

W końcu przyszła Fran, muszę z nią pogadać o mojej przeprowadzce.
- Viola, co jest? Jesteś jakaś smutno. – powiedziała troskliwie Fran, trzymając moja rękę
- Przeprowadzam się… - zaczęłam tłumaczyć, ale mi przerwano
- Jak to?! Znowu ojciec Cię wywozi?! – Francesca wpadła w furię i wydzierała się wniebogłosy
- Nie Fran, to nie tak… Chodzi o to, że jutro przeprowadzam się do Leona i nie wiem jak to powiedzieć tacie – wyjaśniłam smutno
- Normalnie, wprost. Przecież jesteś pełnoletnia, więc nie może zabronić Ci przeprowadzki do chłopaka. – kolejna świetna doradczyni, która zawsze zna rozwiązanie każdego problemu
- Masz rację. A zostaniesz na noc? – zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy
- Chętnie, zostanę. – rzekła radośnie Fran i po chwili przytuliła mnie
- Pójdę porozmawiać z tatą o wyprowadzce – powiedziałam niepewnie
- Iść z tobą? – spytała Francesca
- Lepiej nie. I tak powiedziałby Ci żebyś wyszła. – wytłumaczyłam spokojnie, po czym wyszłam z pokoju, udając się w stronę gabinetu ojca
Już miałam pukać, kiedy usłyszałam rozmowę taty z Angie. Chyba rozmawiali o mnie.
- Przecież ona jest już pełnoletnia…
- Może jest pełnoletnia, ale na pewno nie jest dojrzała
- Daj jej w końcu trochę swobody, jak nie spodoba się jej mieszkanie z chłopakiem, to wróci do nas
- Skoro tak uważasz… Może i masz rację, powinienem dać jej trochę swobody. Nie spodoba jej się z nim to wróci, ale León to bardzo odpowiedzialny chłopak, więc mam nadzieję, że będzie się nią opiekował

Byłam oparta o drzwi, kiedy nagle ktoś je otworzył, a ja wpadłam do gabinetu ojca. Ich spojrzenie na mnie było nie do opisania…

                                                                                        
Trochę nudnawy, ale wena gdzieś mi zwiała i nie mogę jej znaleźć, do tego jeszcze szkoła i ze wszystkich przedmiotów testy diagnostyczne. Nie wiem kiedy pojawi się następny, ponieważ ostatnio nie mam czasu i jak już wcześniej wspomniałam brak weny :( I jeszcze przeprosiny kierowane w stronę Justyny, ja to naprawię i będziesz mieć tą swoją ukochaną parę ;)   ~Aga

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 4 Wpadka w kinie/"Nasz nowy dom"


~León~
Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Dlaczego, akurat w takim momencie komuś się zachciało pukać ?!
- Gdzie jest mój szlafrok ? – zapytała z przerażeniem Viola
-  Nie wiem, rzuciłaś go gdzieś. Wejdź do szafy, a ja otworzę drzwi. – zaproponowałem
- No dobra – niechętnie weszła do szafy, a ja otworzyłem drzwi
W drzwiach stał ojciec Violetty.
- Leonie, chciałem cię tylko zapytać, czy wygodne będzie to łóżko ? – zdziwiłem się tym pytaniem, ale odpowiedziałem
- Tak, będzie bardzo wygodne
- To się cieszę, dobranoc. – powiedział
- Dobranoc – odparłem, a on poszedł
Myślę, że mogę chyba iść napić się soku. No, dobra to pójdę. Mam wrażenie, że o czymś zapomniałem, ale no nic.
Zszedłem do kuchni wziąłem z lodówki sok i nalałem do szklanki. Napiłem się i poszedłem z powrotem do pokoju. Byłem mega zmęczony i jak tylko się położyłem, to od razu zasnąłem.

~German~
Wszedłem do pokoju i oniemiałem. Na łóżku leżała Angie w bardzo seksownej bieliźnie. Wyglądała tak podniecająco. Usiadłem obok niej, a ona przyciągnęła mnie do siebie i zaczęła zdejmować mi koszulkę. A ja zdejmowałem z niej tą niezwykle pociągającą bieliznę.  Kiedy byliśmy już całkiem nadzy, zaczęliśmy się kochać …

~León~
Hmm … Dziwne, słyszę jakieś nucenie. Która jest godzina ? 3:30! Kto o tej godzinie nuci ?! Zaraz, zaraz … to nucenie dobiega z szafy. O Boże!!! Violetta jest w szafie! Otworzyłem szafę i zobaczyłem Violę, która smacznie spała, nie wiedziałem, że w szafie jest jej tak wygodnie. Wziąłem ją na ręce, a ona się we mnie wtuliła. Położyłem ją na łóżku, ona nadal nuciła sobie pod nosem. Przykryłem Violkę kołdrą i pocałowałem w policzek, po chwili zasnąłem obok niej. 

Rano…
~Violetta~
Ała! Dlaczego tak mnie bolą plecy? Chwilę, z tego co pamiętam, to zasnęłam w szafie, więc co ja robię w łóżku? Dobra, ja już wstanę, bo muszę jeszcze pobiec do mojego pokoju. Szybko wstałam, założyłam szlafrok, otworzyłam drzwi i po cichutku wyszłam z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było, więc weszłam do mojej sypialni. Przygotuję sobie ubrania i wezmę prysznic. Gdy wróciłam z łazienki ubrana już w kremową bluzkę, niebieską spódniczkę w chmurki i beżowe koturny, w moim pokoju siedział León, który najwidoczniej na mnie czekał. Miał na sobie tą cholernie pociągającą koszulę, którą uwielbiam. Jest w niej taki przystojny…  Kiedy na mnie spojrzał, odruchowo przyciągnął mnie do siebie i pocałował, przy czym zapytał:
- Wygodnie się spało w szafie ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo, ale z tobą w jednym łóżku jeszcze lepiej – tak serio to plecy mnie strasznie bolały, ale jakoś przeżyłam. Zauważyłam, że się ucieszył… - Szkoda tylko, że nici z naszych planów
- No szkoda, ale następnym razem się uda – uśmiechnął się, kocham jego uśmiech :3
- Mam nadzieję – odpowiedziałam i cmoknęłam go w policzek – Chodźmy na śniadanie! – rzekłam, ciągnąc Leosia za rękę
Usiedliśmy przy stole, a ja włożyłam sobie na talerz naleśnika. Uwielbiam je <3 –León może pójdziemy dzisiaj do kina ? – zaproponowałam, a Leoś pokiwał głową na ’Tak’

~Federico~
Jak patrzę, jak bardzo Violetta jest szczęśliwa z Leónem, tym bardziej jestem wściekły. Nie powinienem się w niej zakochiwać, ale co ja na to poradzę. Ona nic do mnie nie czuje. Muszę to jakoś znieść, ale jak patrzę na jej uśmiech, oczy, nie mogę racjonalnie myśleć. A jak usłyszę jej głos to już kompletnie odlatuje. Dobra Fede, ogarnij się, przestań o niej myśleć! Znajdziesz lepszą… Może jak będę to sobie wmawiał, znajdę w końcu lepszą dziewczynę…

W kinie…
~Francesca~
Ale nudy! Zobaczę może jest jakiś ciekawy film do obejrzenia. O! Widzę, że León i Viola też przyszli na jakiś film. Oni to mają szczęście. Są razem, mają siebie nawzajem. A ja nie mam nikogo. Tomas mnie chyba nie chce, a ja bardzo chciałabym z nim być. Muszę z nim porozmawiać, ale najpierw się wyluzuje oglądając jakiś film. Zauważyłam, że Vilu i León idą na „Miłość po francusku”. Szczerze mówiąc to nie lubię filmów o miłości, ale nie mam na co iść.

~Violetta~
- León! Ja chcę iść na jakiś horror, a nie na komedię romantyczną. Ty się zawsze na tych filmach rozklejasz. – mówiłam do tej ciepłej kluchy, ale mnie nie słuchała
- No weź, następnym razem pójdziemy na horror. Teraz chodźmy na to, od dawna chciałem zobaczyć ten film. – zaczął tłumaczyć i prawie cały film mi streścił
Widzę, że Fran też idzie na ten film. Nienawidzę romansideł, no trudno wytrzymam.

W trakcie filmu…

León myślał, że nie zauważę, że zaczął płakać. Ja już powoli przysypiałam, zawsze nudzą mnie te filmy. Siedziałam na rogu i nawet nie zauważyłam kiedy moja głowa, zamiast oprzeć się o ramię Leóna, odwróciła się w drugą stronę. Po chwili zasnęłam, przy czym spadłam z siedzenia i sturlałam się po schodach. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, jak na nienormalną. Szybko podbiegła do mnie Fran i pomogła mi wrócić na miejsce. Chciałam jednak wyjść z tej Sali jak najszybciej. Zrobiłam się cała czerwona jak burak. León w końcu wstał z miejsca i zaprowadził mnie do wyjścia. Wszystko mnie bolało. A mówiłam, żebyśmy poszli na horror, to ten się uparł na tą komedię romantyczną!
- Nie bądź zła, następnym razem pójdziemy na taki film, jaki będziesz chciała – mówił przytulając się do mnie, lecz ja nie miałam najmniejszej ochoty na to. Miałam focha. Ciekawe co zrobi, żebym mu wybaczyła?
Po chwili oderwałam się od niego. Skierowałam się w stronę mojego domu, z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Oczywiście León poszedł za mną i przepraszał.

~León~
- Violuś, nie gniewaj się. Przecież nic się nie stało, tylko spadłaś z krzesła i sturlałaś się po schodach … - po co ja to mówię, powinienem ugryźć się w język. Ale Viola nigdy nie obraziłaby się o taką głupotę, już chyba wiem co ona kombinuje i ja też tak łatwo nie odpuszczę.
- No cóż, to idę do domu, skoro nikt mnie tu nie chce! – powiedziałem niby do siebie, ale chciałem, żeby usłyszała to Viola
Zatrzymałem się i odwróciłem. Czekałem aż Viola pójdzie za mną, ale ona tak łatwo się nie poddaje. Nie poszła za mną, jest nieugięta.

Przed domem Violi…
~Violetta~
Jak on mógł tak po prostu iść do domu i nie pójść za mną?! Popatrzyłam na okno w moim pokoju. Zauważyłam, że jakiś podejrzany cień, wpatruje się we mnie przez okno. Boże, kto to może być?! Wtargnęłam szybko do domu, nic nie mówiąc i wbiegłam po schodach przed drzwi mojego pokoju. Delikatnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Było ciemno i nie mogłam znaleźć włącznika do światła. Nagle ktoś mnie delikatnie złapał, chciałam krzyczeć, ale miałam zasłonięte usta. Bardzo się wystraszyłam. Usłyszałam, że nieznajomy powiedział:
- A teraz mi wybaczysz ? – odsłonił mi usta
- León?! Co ty wyprawiasz, chciałeś żebym zawału dostała?! – wykrzyczałam mu prosto w twarz i wyrwałam  się z jego rąk
- Lubisz horrory, więc postanowiłem urządzić ci taki, który zapamiętasz na zawsze – powiedział smutnym głosem i zrobił minę smutnego psiaczka, która mnie rozmiękcza
- Ale lubię je oglądać, a nie przeżywać na własnej skórze! – byłam już mega wkurzona, ale jak patrzyłam na jego minę, to chciałam go pocałować, lecz trzeba zachować pewien dystans
- Wybac, kochanie – pieścił się z jeszcze większym smutkiem
„Jenyy, tak bardzo jestem na niego zła, ale też bardzo chcę go pocałować. Co mam robić?!” – powiedziałam
do siebie i po chwili rozmyśleń, podeszłam do Leóna i już chciałam go pocałować, kiedy nagle do mojej sypialni wszedł bez pukania mój ojciec. Zaczął jakieś przemówienie grożąc nam palcem. Przecież my już nie jesteśmy dziećmi i możemy się całować! Ci nadopiekuńczy ojcowie są wkurzający. Kiedy już wyszedł, przyciągnęłam Leosia do siebie i obdarowałam go namiętnym pocałunkiem.
- Rozumiem, że dzisiaj też zostaniesz na noc, ale będziesz spał w moim pokoju, a tata i Angie nie dowiedzą się, że tu jesteś? – zaproponowałam z nadzieją, że León się zgodzi
- No wiesz … - odpowiedział zakłopotany
- No właśnie nie wiem! Jeśli nie chcesz zostać u mnie to po prostu mi powiedz. – starałam się mówić spokojnym tonem, ale z nim się nie da rozmawiać spokojnie
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, bo chciałem to zrobić jutro. Lepiej jeśli pójdziesz ze mną w jedno miejsce. - No dobrze – rzekłam i wyszliśmy z mojego domu
Po 20 minutach pieszej wędrówki dotarliśmy przed ogromną, piętrową willę. Byłam bardzo zdziwiona, dlaczego León zabrał mnie w takie miejsce.
- Zamknij oczy. – powiedział i chwycił mnie za rękę
Usłyszałam dźwięk kluczy, które upadły mu na ziemię. Podniósł je i otworzył nimi jakieś drzwi. Po chwili podniósł mnie, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Przeniósł mnie przez próg i postawił na ziemi. Przez cały ten czas milczał i w końcu przemówił:
- Możesz otworzyć oczy.
- Wow! Czyj to dom? – zapytałam zdziwiona
- Nasz! – odpowiedział z uśmiechem
- Żartujesz! – wrzasnęłam radośnie
- Nie żartuje. Moi rodzice uznali, że jestem już dorosły i postanowili kupić mi dom, więc pomyślałem, że moglibyśmy zamieszkać razem. Co ty na to? – zdziwiłam się jego propozycją i nie wiedziałam co powiedzieć, ale w końcu coś wykrztusiłam z siebie
- Ja … No pewnie! – krzyknęłam i rzuciłam się Leónowi na szyję, a po chwili dodałam – To kiedy się wprowadzamy?
- Już w poniedziałek! – odparł uradowany Leoś
- Kocham Cię! – szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek
- Ja ciebie też, skarbie. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy

                                                                                                      
Taki tam kolejny rozdział na zapas ;) Ze względu na to, że jutro zaczyna się szkoła, dodaję kolejny rozdział na zapas w razie, jakbym nie miała kiedy napisać kolejnego, tutaj macie już 4 :)  ~Aga